Rozdział IV
Ucieczka (część II)
Ucieczka (część II)
Proponowany podkład: Daughter - Landfill
Wiktor siedział na łóżku i po raz kolejny
przeszukiwał kontakty w swojej komórce, by wybrać numer syna. Miał na sobie
jedynie luźne, niebieskie bokserki. Nagle przez ramię przewiesiła mu się nieco
zirytowana całą sytuacją Sara.
- Co
się znowu stało? Wracaj tu do mnie.
- Sara,
przestań. Ciągle nie mogę się dodzwonić do Artura.
-
Spokojnie, na pewno nic mu nie będzie. Musi w końcu zrozumieć, że to jego matka
umarła, a nie ty. Masz prawo ułożyć sobie życie na nowo - mówiła niemal
nieprzytomna kobieta, przewracając się na łóżko. Dłonią osłaniała swoje oczy
przed promieniami słonecznymi wpadającymi do pokoju.
- Ale nie w ten sposób, nie takim kosztem...
Słyszysz w ogóle, co ty wygadujesz? - Wiktor był zaskoczony słowami
przyjaciółki, jej bezpośredniością. Dzień wcześniej taka nie była. Nie
podejrzewał jej o okrucieństwo, brak współczucia i zrozumienia. Reakcja
mężczyzny nie uszła uwadze Sary.
- Jejku, no przepraszam. Nie o to mi chodziło.
- Rudowłosa kobieta szybko wstała z łóżka, założyła wiszącą na jego oparciu
koszulę i zapięła dwa środkowe guziki, by zasłonić swój dekolt. Nie przyniosło
to jednak wyczekiwanego efektu, ponieważ przez cienki materiał przebijał się
czarny biustonosz. Sara obeszła łóżko i przykucnęła przy Wiktorze.
- Naprawdę dziś w nocy było ci ze mną aż tak
źle? - spytała, wysyłając mężczyźnie zalotne spojrzenie.
- Nie,
wręcz przeciwnie, ale myślę, że trochę się pośpieszyliśmy…
-
Proszę cię, pospieszyliśmy się? Ile jeszcze chciałbyś czekać? Kolejny miesiąc?
I myślisz, że wtedy byłoby inaczej? Rozumiem, że twój syn jest zagubiony i
martwisz się o niego, ale… - Kobieta zakreślała palcem kółka na kolanie
Wiktora. Mężczyzna był jednak zbyt zaniepokojony, by flirtować z Sarą. Chwycił
ją za rękę, którą delikatnie przesunął na bok.
- Myślę, że najlepiej będzie, jak położysz się
teraz u siebie - powiedział, po czym wstał z łóżka. Kobieta zmuszona była
zrobić to samo. W końcu bez słowa wyszła z sypialni i zniknęła za ścianą.
Wiktor zrezygnowany odłożył komórkę na szafkę nocną i przeszedł do łazienki.
Obmył twarz zimną wodą, a wycierając ją wiszącym przy zlewie ręcznikiem, spojrzał
się w wiszące naprzeciw lustro. Co on najlepszego zrobił? Zachciało mu się
poczucia bliskości. Jeszcze nigdy nie postąpił tak nieodpowiedzialnie. Był to
błąd, za który mógł zapłacić naprawdę wysoką cenę. Powoli zaczynał tracić nadzieję
na to, że kiedykolwiek więź między nim a Arturem będzie równie silna jak
kiedyś. Mężczyzna wrócił do swojej sypialni. Łudząc się, że syn postanowił do
niego oddzwonić, sprawdził wyświetlacz telefonu. Brak nieodebranych połączeń.
Wiktor westchnął ciężko i sprawnie zaścielił łóżko. Zrozumiał, że z tą rozmową
będzie musiał poczekać do powrotu nastolatka. Może to i lepiej? Obaj poukładają
sobie wszystko w głowach. Teraz mogłyby paść słowa, których niekoniecznie
chcieliby użyć. Poza tym wiedział, że tego dnia musiał zrobić co innego.
Zawiódł, był komuś coś winien, a jeśli ta osoba mogłaby jeszcze raz spojrzeć w
jego oczy, on musiałby odwrócić wzrok. Potrzebował przebaczenia. Podszedł do
szafy, z której wyciągnął złożone ciemne jeansy i szarą koszulkę polo. Gdy był
już ubrany i gotowy do wyjścia, sięgnął po stojącą przy biurku teczkę, zaszedł
do kuchni po jedno z leżących na blacie kuchennym jabłek i nie żegnając się z
Sarą - wyszedł z domu. Ta kobieta była dla niego ważna, Wiktor nie miał zamiaru
temu zaprzeczać, poza tym jaki to miałoby sens? Oszukiwanie samego siebie nie
rozwiązałoby przecież wszystkich jego problemów. Musiał jednak dać jej do
zrozumienia, że w sercu ciągle ma miejsce dla Alicji i nigdy się to nie zmieni,
a Artur – nikt inny - jest i zawsze będzie najważniejszy w jego życiu. Liczył
się z jego opinią, ale chłopak wyraźnie nie potrafił trzeźwo spojrzeć na
relację Wiktora z Sarą, nie mógł być obiektywny, bo to ta kobieta zajęła
miejsce zmarłej matki, z którą łączyła go przecież tak silna więź. Nie mieli
chyba przed sobą żadnych tajemnic. Gdy jeszcze Alicja była zdrowa, zawsze, jak
mężczyzna wracał do domu, Artur siedział z jego żoną w salonie i wspólnie
rozmawiali o wszystkim: szkole, przyjaciołach, filmach. Po wykryciu białaczki u
kobiety konwersacje przeniosły się do szpitala. Te wymiany zdań były
niewątpliwie ważnym aspektem w życiu obojga członków rodziny Wiktora. Właśnie,
rodziny… Od jakiegoś czasu mężczyzna miał problem ze zdefiniowaniem tego słowa.
Czy po odejściu Alicji i popsuciu relacji z synem można było jeszcze o niej
mówić? Przecież rodzina to wszyscy razem, a nie każdy z osobna…
Wiktor otworzył tylne drzwi samochodu i
wstawił do jego środka teczkę. Chwilę później siedział już na miejscu kierowcy.
Wziął głęboki oddech i przekręcił kluczyk w stacyjce. Gdy wyjeżdżał z parkingu,
kilka metrów dalej zauważył rozciągnięte taśmy policyjne i średniej wielkości
plamę krwi. Zdziwiło go to, bo w nocy nie słyszał żadnego większego hałasu
dobiegającego z ulicy. Zresztą przez ostatnie godziny nie słyszał niczego przez
nawałnicę myśli. Myśli, smutku, strachu i wyrzutów sumienia... Ale i radości,
rozkoszy pożądania, o której nie wiedział do końca, czy jest właściwa. I
dlatego też musiał odbyć tą podróż. Na miejsce dotarł w przeciągu ponad
godziny, chociaż wydawało mu się, że jechał przynajmniej pół dnia. Nie było w
tym nic dziwnego, w końcu każdy powrót do przeszłości, nawet tej najbliższej,
sprawia wrażenie nad wyraz długiego, zupełnie jakby komuś na górze zależało na
tym, by nigdy nie przywoływać zatartych w głowie obrazów. Wspomnienia, do
których wracał Wiktor, były wyjątkowo bolesne. Stracił żonę, a teraz był coraz
bliżej utraty jedynego syna. W dodatku działo się to na jego własne życzenie.
Gdyby nie pozwolił się pocałować Sarze tamtej nocy... Gdyby nie zgodził się na
wspólną przeprowadzkę... W końcu gdyby nie dopuścił do tych chwil spędzonych w
ramionach przyjaciółki... Chociaż dalsze nazywanie jej przyjaciółką było dość
żałosne. Tak samo jak użalanie się nad własnymi błędami, których mógł przecież
uniknąć. Mógł, ale nie chciał. Pokusa okazała się być silniejsza...
- Przepraszam - wyszeptał, gdy tylko stanął
przed grobem żony. - Alicjo, przepraszam - wypowiadając te słowa mężczyzna
upadł na kolana, a po jego twarzy zaczęły spływać pierwsze łzy. - Nie
powinienem, wybacz. Zawsze cię kochałem i będę kochał. Zawsze...
O tej porze cmentarz był jeszcze pusty, przez
co płacz Wiktora z łatwością roznosił się po kolejnych alejkach z nagrobkami.
Nie mógł już dłużej trzymać tego w sobie. Ktokolwiek pisał do niego maile, miał
rację. Związek z Sarą... To nie było fair w stosunku do jego najbliższych -
zarówno do Artura, jak i samej Alicji. Wiedział, że kobieta nigdy nie miałaby
nic przeciwko, gdyby po jej śmierci ułożył sobie życie na nowo - była na to
zbyt wyrozumiała i miłosierna, ale z pewnością wyraziłaby sprzeciw, gdyby miało
się to odbyć kosztem ich syna. A wszystko na to właśnie wskazywało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz