środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział II [II]

Rozdział II
Nowy start (część II)



Wiktor usłyszał dobiegające z korytarza szmery, a chwilę później w drzwiach sypialni mignęła mu sylwetka jego syna. Mężczyzna od razu posmutniał. Za każdym razem, gdy patrzył na Artura, widział swoją żonę. Alicja… Tak, ona wiedziałaby, co robić, jak dotrzeć do nastolatka. Zawsze lepiej się z nim dogadywała, umiała znaleźć z nim wspólny język. Chyba lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby to jego zabrakło. Oczywiście wiedział, że każdy dorastający chłopak potrzebuje ojca, ale w tym przypadku… W przeciwieństwie do Wiktora, jego żona umiałaby zastąpić synowi drugiego rodzica. Nigdy nie doszłoby między nimi do spięcia z powodu przeprowadzki. Ba, taka przeprowadzka być może nie musiałaby nawet mieć miejsca. I wcale nie wynikałoby to z braku pamięci o zmarłym ojcu. Wiktor wiedział, że nastolatek go kocha, odczuwał to, głęboko wierzył, że tak jest. Był jednak przekonany, że coś innego nigdy nie miałoby miejsca. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz włączonego laptopa, gdy pojawił się na nim komunikat „Nowe wiadomości (1)”. Po chwili wahania Wiktor kliknął na okienko z pocztą elektroniczną. Tak jak myślał, była to kolejna wiadomość od… Alicji, a raczej od kogoś, kto się pod nią podszywał. Podobne sytuacje miały już miejsce wielokrotnie, a zaczęły się kilka dni po śmierci żony mężczyzny. Początkowo ojciec Artura nie mógł w to uwierzyć. Jakim cudem otrzymywał maile wysyłane z konta zmarłej kobiety? Nieraz próbował znaleźć na to odpowiedź, niestety bezskutecznie. Potrzebował czasu, żeby zrozumieć, że ktoś robi sobie z niego niezbyt zabawne żarty. W końcu w dzisiejszych czasach włamanie się do czyjejś poczty nie było wielkim wyczynem, dużo o tym mówiono w telewizji i w radiu. Wiktor nie rozumiał tylko jednego i gotów był dać wiele, by poznać odpowiedź na nurtujące go pytanie „dlaczego?”. Czemu ktoś wysyłał mu wiadomości, podszywając się pod jego niedawno zmarłą żonę? Komu się naraził? Kto aż tak go nienawidził? I... Skąd ta osoba wiedziała o nim i o Sarze? Szpiegowała ich, a może zlecała to zadanie komuś innemu? Wiktor nie znał odpowiedzi, cała ta sytuacja powoli zaczynała go przerażać. Był to też powód, dla którego mężczyzna naprawdę przeprowadził się z synem do innego miasta. Miał nadzieję, że teraz to wszystko się skończy, że w obcym miejscu będą bezpieczniejsi. Sprawa wymykała się spod kontroli i Wiktor nie miał najmniejszego pojęcia, jak to się skończy. Chciał chronić siebie i syna. W tej chwili przypomniał sobie, jak tego samego dnia, tuż przed wejściem do nowego domu, przeczytał treść ostatniej wiadomości, jaką dostał od „żony”. Denerwował się, ponieważ nie miał pewności, czy to wszystko aby na pewno ma jakiś sens, czy w ten sposób uda im się zakończyć tę farsę? Nie wiedział, a to bolało najbardziej.
W końcu Wiktor zdecydował się otworzyć nową wiadomość. Po kliknięciu w pole „(Brak tematu)” wstrzymał oddech. Wpatrywał się w obracającą się przy kursorze myszki klepsydrę, która zniknęła po kilku sekundach. Jego oczom ukazał się kilkuzdaniowy tekst. Nieznajomy nie musiał się rozpisywać, żeby wytrącić mężczyznę z równowagi. Wiktor powoli zaczął śledzić wzrokiem treść maila:

Cóż, nie spodziewałam się, że będziesz aż tak zdesperowany, by opuścić miasto. Jednak świadczy to wyłącznie o Twojej głupocie. Choć postąpiłabym pewnie podobnie, będąc na Twoim miejscu, tzn. mając kochankę i syna przesiadującego całymi dniami przy moim grobie... Pustym grobie.

PS Nie myśl tylko, że wreszcie pozbyłeś się mnie ze swojego życia. Trochę mi to zajmie, ale dowiem się, gdzie jesteś. Pamiętaj, nadal wiem o Tobie dużo.
Na zawsze ŻYWA w Twej pamięci
Alicja

Tego było za wiele. Minęło kilka minut nim Wiktor spostrzegł, iż jego prawa ręka mimowolnie się trzęsie. Szybko opuścił ją i przytrzymał drugą dłonią. Nawet nie zauważył, kiedy na klawiaturę spadły pierwsze łzy. Nie był w stanie się opanować, oddech mężczyzny gwałtownie przyspieszył. Mimo iż doskonale wiedział, że jego żona spoczywa w spokoju, treść maila bardzo go dotknęła. Kto miał czelność napisać coś takiego, znieważyć zarówno jego, jak i nieżyjącą już żonę?! Przecież mężczyzna doskonale pamiętał dzień pogrzebu Alicji. Mimo letniej pory roku tego dnia padał deszcz, od samego jego początku aż do wieczora. Siedział wraz z synem obok zamkniętej już wcześniej, na życzenie ojca Artura, trumny. Wiktor nie chciał, by chłopak oglądał ją w takim stanie, wolał, by zapamiętał ją taką, jaką była, czyli zadowoloną z życia, uśmiechniętą. Wpatrywali się w klapsydrę, na której uwagę skupiała głównie informacja o wieku Alicji. „Żyła lat 40.” Wszyscy z jej najbliższego otoczenia zadawali sobie pytanie „dlaczego?”. Czemu odeszła tak szybko? Czym sobie na to zasłużyła? I czy rzeczywiście nie można było już nic zrobić? Tamtego dnia samotna łza spłynęła po poliku każdego żałobnika. Kropla słonej wody spadała na ziemię i bezpowrotnie oddzielała się od płaczącego człowieka tak, jak ciało Alicji na zawsze odchodziło od jej bliskich. Tak, już nigdy się z nią nie spotkają, nie odwiedzą jej chociażby w szpitalu. Nigdy! Dlatego też zakończenie wiadomości od zmarłej kobiety musiało być fałszem, a przez to cały mail tracił na autentyczności, zresztą jak wszystkie pozostałe, przysyłane wcześniej. Mężczyzna odetchnął z ulgą. Cieszył się, że udało mu się to wszystko racjonalnie wytłumaczyć. Starania jego prześladowcy znowu spełzły na niczym. Wiktor nigdy nie uwierzy w zmartwychwstanie żony. To było niemożliwe, wiedział o tym. Włączył stojącą przy laptopie drukarkę i nacisnął przycisk „Drukuj”. Starając się nie przykuć uwagi pozostałych domowników, przymknął drzwi. Gdy chwilę później czysta kartka papieru została zapełniona kilkoma linijkami czarnych znaków, mężczyzna wziął ją do ręki i podszedł do stojącej w rogu pokoju zapełnionej już szafy, z której wyjął gruby ciemny skoroszyt. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać jego zawartość. Znajdowało się w nim kilka innych maili, jakie Wiktor dostał jeszcze przed przeprowadzką. Zbierał je wszystkie jako dowody, bo miał nadzieję, że kiedyś pozna prawdę i dowie się, kto aż tak źle mu życzy. Po chwili wpatrywania się w adres poczty elektronicznej żony, widniejący na wszystkich kartkach, mężczyzna uzupełnił plik o nową kartkę i odłożył go na miejsce.



W tym samym momencie do pokoju weszła Sara. Wiktor stał naprzeciwko niej w drugim końcu pokoju i biernie się jej przyglądał. Rudowłosa dziewczyna ubrana była w dopasowane granatowe spodnie i wpuszczoną w nie luźną białą koszulę. Przestraszyła się spojrzenia mężczyzny. Było ono takie samo, jak w nocy, gdy umarła jego żona. Ta pustka w oczach, ten rodzaj smutku. Sara wstrzymała oddech. Od tamtej pory nigdy nie widziała go w takim stanie. Wiktor starał się kontrolować dla swojego syna, jednak teraz… Od razu widać było, że się poddał. Kobieta zaczęła się do niego zbliżać, powoli, krok po kroku. Mężczyzna nie ruszał się, jego oczy stawały się coraz bardziej szkliste. Po chwili wahania Sara objęła Wiktora. Przytuliła go tak mocno, by poczuł się bezpiecznie. W tej chwili był jak dziecko bojące się ciemności, które właśnie obudziło się ze snu, bezbronne i bezradne. Dziewczyna nie odezwała się ani jednym słowem, wiedziała, że żadne z nich nie pomoże. Tutaj potrzebna była zwyczajna miłość drugiego człowieka okazywana w prostych gestach. Wiktor nie protestował. Wiadomości otrzymywane od osoby podającej się za jego żonę w pewien sposób zmotywowały go do tego, by nie kryć się ze swoim uczuciem. Czy robił coś złego? Jego żona umarła przeszło miesiąc temu, od tamtej pory Sara nie opuszczała go na krok, niejednokrotnie udowodniła mu swoje oddanie. Tak, mężczyzna był pewien uczuć zarówno swoich, jak i współlokatorki. Nie dość, że sam w końcu pokochał Sarę, to potrzebował jej miłości, tego ciepła pochodzącego od innej osoby, którego ostatnio zabrakło w jego życiu. Alicja nie żyła, a ich syn odwrócił się od niego. I za co? Za to, że chciał go chronić i dać mu szansę na zwykłe życie? Oczywiście Wiktor rozumiał, że Artur potrzebował czasu, by wszystko ułożyć sobie w głowie, ale on… Chciał doświadczyć czułości teraz, zaraz. Domagało się tego całe jego ciało, cała dusza. Mężczyzna delikatnie odchylił głowę. Wiedział, że po ostatnim wyskoku Sary w szpitalu to on będzie musiał zrobić pierwszy krok. Wyraz jego twarzy zmienił się. Teraz pewien siebie i swoich racji wpatrywał się w oczy dziewczyny, zanurzał się w jej głębokim spojrzeniu. Przez chwilę odwlekał to, co chciał zrobić, ale w końcu ją pocałował. I czuł się z tym dobrze. Po raz pierwszy od kilku tygodni poczuł się naprawdę dobrze. Nie miał wyrzutów sumienia, nie robił nic złego, a jeśli inni tak uważali… To był to tylko i wyłącznie ich problem. Wystarczająco długo postępował tak, jak „powinien”, to jest stosownie do sytuacji. Miał już tego dość. Kochał Sarę i wiedział, że ona darzy go równie mocnym uczuciem. Obejmował ją, delektował się jej zapachem, cieszył się z każdej sekundy, jaką w tej chwili z nią dzielił. Zaczął rozpinać guziki koszuli kobiety. Robił to dość niezdarnie, co nie uszło uwadze Sary. Wiktor od dawna nie współżył z kobietą. Alicja trafiła do szpitala kilka miesięcy temu.
 - Jesteś pewien, że tego chcesz? - zapytała Sara, przytrzymując rękę mężczyzny. Nic nie odpowiedział, po prostu pocałował dziewczynę, która dopiero w tym momencie naprawdę odetchnęła. Już nie musiała mieć wyrzutów sumienia. Nie uwiodła Wiktora, to była wyłącznie jego decyzja. Zamknęła oczy i odwzajemniła pocałunek. Również ona po dość długim okresie czasu poczuła się naprawdę kochana.



2 komentarze:

  1. a to zaskok :D nie wiem co Ty masz w głowie, że sobie od tak wymyślasz że do mężczyzny pisze nieżyjąca już żona.. co prawda znam kilka kolejnych fragmentów, ale końcówka i tak jest pod wieeeeelkim znakiem zapytania :D

    może TU WRESZCIE sie doczekam na koncówke Braci w mniejszych odstepach czasowych niz 3-4 miesiące :D

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wykluczone ;)
      ale skoro fragmenty znasz, to nie powinien cię tak dziwić mail od żony Wiktora :P

      Usuń