Rozdział II
Nowy start (część II)
Proponowany podkład: Ross Copperman - Holding on and letting go
Wiktor usłyszał dobiegające z korytarza
szmery, a chwilę później w drzwiach sypialni mignęła mu sylwetka jego syna. Mężczyzna od razu posmutniał. Za każdym razem, gdy patrzył na Artura,
widział swoją żonę. Alicja… Tak, ona wiedziałaby, co robić, jak dotrzeć do
nastolatka. Zawsze lepiej się z nim dogadywała, umiała znaleźć z nim wspólny
język. Chyba lepiej byłoby dla wszystkich, gdyby to jego zabrakło. Oczywiście
wiedział, że każdy dorastający chłopak potrzebuje ojca, ale w tym przypadku… W
przeciwieństwie do Wiktora, jego żona umiałaby zastąpić synowi drugiego
rodzica. Nigdy nie doszłoby między nimi do spięcia z powodu przeprowadzki. Ba,
taka przeprowadzka być może nie musiałaby nawet mieć miejsca. I wcale nie
wynikałoby to z braku pamięci o zmarłym ojcu. Wiktor wiedział, że nastolatek go
kocha, odczuwał to, głęboko wierzył, że tak jest. Był jednak przekonany, że coś
innego nigdy nie miałoby miejsca. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz włączonego
laptopa, gdy pojawił się na nim komunikat „Nowe wiadomości (1)”. Po chwili
wahania Wiktor kliknął na okienko z pocztą elektroniczną. Tak jak myślał, była to kolejna wiadomość od…
Alicji, a raczej od kogoś, kto się pod nią podszywał. Podobne sytuacje miały
już miejsce wielokrotnie, a zaczęły się kilka dni po śmierci żony mężczyzny.
Początkowo ojciec Artura nie mógł w to uwierzyć. Jakim cudem otrzymywał maile
wysyłane z konta zmarłej kobiety? Nieraz próbował znaleźć na to odpowiedź,
niestety bezskutecznie. Potrzebował czasu, żeby zrozumieć, że ktoś robi sobie z
niego niezbyt zabawne żarty. W końcu w dzisiejszych czasach włamanie się do czyjejś
poczty nie było wielkim wyczynem, dużo o tym mówiono w telewizji i w radiu.
Wiktor nie rozumiał tylko jednego i gotów był dać wiele, by poznać odpowiedź na
nurtujące go pytanie „dlaczego?”. Czemu ktoś wysyłał mu wiadomości, podszywając
się pod jego niedawno zmarłą żonę? Komu się naraził? Kto aż tak go nienawidził?
I... Skąd ta osoba wiedziała o nim i o Sarze? Szpiegowała ich, a może zlecała
to zadanie komuś innemu? Wiktor nie znał odpowiedzi, cała ta sytuacja powoli
zaczynała go przerażać. Był to też powód, dla którego mężczyzna naprawdę
przeprowadził się z synem do innego miasta. Miał nadzieję, że teraz to wszystko
się skończy, że w obcym miejscu będą bezpieczniejsi. Sprawa wymykała się spod
kontroli i Wiktor nie miał najmniejszego pojęcia, jak to się skończy. Chciał
chronić siebie i syna. W tej chwili przypomniał sobie, jak tego samego dnia,
tuż przed wejściem do nowego domu, przeczytał treść ostatniej wiadomości, jaką
dostał od „żony”. Denerwował się, ponieważ nie miał pewności, czy to wszystko
aby na pewno ma jakiś sens, czy w ten sposób uda im się zakończyć tę farsę? Nie
wiedział, a to bolało najbardziej.
W końcu Wiktor zdecydował się otworzyć nową
wiadomość. Po kliknięciu w pole „(Brak tematu)” wstrzymał oddech. Wpatrywał się
w obracającą się przy kursorze myszki klepsydrę, która zniknęła po kilku
sekundach. Jego oczom ukazał się kilkuzdaniowy tekst. Nieznajomy nie musiał się
rozpisywać, żeby wytrącić mężczyznę z równowagi. Wiktor powoli zaczął śledzić
wzrokiem treść maila:
Cóż, nie spodziewałam się, że będziesz aż tak
zdesperowany, by opuścić miasto. Jednak świadczy to wyłącznie o Twojej
głupocie. Choć postąpiłabym pewnie podobnie, będąc na Twoim miejscu, tzn. mając
kochankę i syna przesiadującego całymi dniami przy moim grobie... Pustym
grobie.
PS Nie myśl tylko, że wreszcie pozbyłeś się
mnie ze swojego życia. Trochę mi to zajmie, ale dowiem się, gdzie jesteś.
Pamiętaj, nadal wiem o Tobie dużo.
Na zawsze ŻYWA w
Twej pamięci
Alicja
Tego było za wiele. Minęło kilka minut nim
Wiktor spostrzegł, iż jego prawa ręka mimowolnie się trzęsie. Szybko opuścił ją
i przytrzymał drugą dłonią. Nawet nie zauważył, kiedy na klawiaturę spadły
pierwsze łzy. Nie był w stanie się opanować, oddech mężczyzny gwałtownie
przyspieszył. Mimo iż doskonale wiedział, że jego żona spoczywa w spokoju,
treść maila bardzo go dotknęła. Kto miał czelność napisać coś takiego,
znieważyć zarówno jego, jak i nieżyjącą już żonę?! Przecież mężczyzna doskonale
pamiętał dzień pogrzebu Alicji. Mimo letniej pory roku tego dnia padał deszcz,
od samego jego początku aż do wieczora. Siedział wraz z synem obok zamkniętej
już wcześniej, na życzenie ojca Artura, trumny. Wiktor nie chciał, by chłopak
oglądał ją w takim stanie, wolał, by zapamiętał ją taką, jaką była, czyli
zadowoloną z życia, uśmiechniętą. Wpatrywali się w klapsydrę, na której uwagę
skupiała głównie informacja o wieku Alicji. „Żyła lat 40.” Wszyscy z jej
najbliższego otoczenia zadawali sobie pytanie „dlaczego?”. Czemu odeszła tak
szybko? Czym sobie na to zasłużyła? I czy rzeczywiście nie można było już nic
zrobić? Tamtego dnia samotna łza spłynęła po poliku każdego żałobnika. Kropla
słonej wody spadała na ziemię i bezpowrotnie oddzielała się od płaczącego
człowieka tak, jak ciało Alicji na zawsze odchodziło od jej bliskich. Tak, już
nigdy się z nią nie spotkają, nie odwiedzą jej chociażby w szpitalu. Nigdy!
Dlatego też zakończenie wiadomości od zmarłej kobiety musiało być fałszem, a
przez to cały mail tracił na autentyczności, zresztą jak wszystkie pozostałe,
przysyłane wcześniej. Mężczyzna odetchnął z ulgą. Cieszył się, że udało mu się
to wszystko racjonalnie wytłumaczyć. Starania jego prześladowcy znowu spełzły
na niczym. Wiktor nigdy nie uwierzy w zmartwychwstanie żony. To było
niemożliwe, wiedział o tym. Włączył stojącą przy laptopie drukarkę i nacisnął
przycisk „Drukuj”. Starając się nie przykuć uwagi pozostałych domowników,
przymknął drzwi. Gdy chwilę później czysta kartka papieru została zapełniona
kilkoma linijkami czarnych znaków, mężczyzna wziął ją do ręki i podszedł do
stojącej w rogu pokoju zapełnionej już szafy, z której wyjął gruby ciemny
skoroszyt. Usiadł na łóżku i zaczął przeglądać jego zawartość. Znajdowało się w
nim kilka innych maili, jakie Wiktor dostał jeszcze przed przeprowadzką.
Zbierał je wszystkie jako dowody, bo miał nadzieję, że kiedyś pozna prawdę i
dowie się, kto aż tak źle mu życzy. Po chwili wpatrywania się w adres poczty
elektronicznej żony, widniejący na wszystkich kartkach, mężczyzna uzupełnił
plik o nową kartkę i odłożył go na miejsce.
W tym samym momencie do pokoju weszła Sara.
Wiktor stał naprzeciwko niej w drugim końcu pokoju i biernie się jej
przyglądał. Rudowłosa dziewczyna ubrana była w dopasowane granatowe spodnie i
wpuszczoną w nie luźną białą koszulę. Przestraszyła się spojrzenia mężczyzny.
Było ono takie samo, jak w nocy, gdy umarła jego żona. Ta pustka w oczach, ten
rodzaj smutku. Sara wstrzymała oddech. Od tamtej pory nigdy nie widziała go w
takim stanie. Wiktor starał się kontrolować dla swojego syna, jednak teraz… Od
razu widać było, że się poddał. Kobieta zaczęła się do niego zbliżać, powoli,
krok po kroku. Mężczyzna nie ruszał się, jego oczy stawały się coraz bardziej
szkliste. Po chwili wahania Sara objęła Wiktora. Przytuliła go tak mocno, by
poczuł się bezpiecznie. W tej chwili był jak dziecko bojące się ciemności,
które właśnie obudziło się ze snu, bezbronne i bezradne. Dziewczyna nie
odezwała się ani jednym słowem, wiedziała, że żadne z nich nie pomoże. Tutaj
potrzebna była zwyczajna miłość drugiego człowieka okazywana w prostych
gestach. Wiktor nie protestował. Wiadomości otrzymywane od osoby podającej się
za jego żonę w pewien sposób zmotywowały go do tego, by nie kryć się ze swoim
uczuciem. Czy robił coś złego? Jego żona umarła przeszło miesiąc temu, od
tamtej pory Sara nie opuszczała go na krok, niejednokrotnie udowodniła mu swoje
oddanie. Tak, mężczyzna był pewien uczuć zarówno swoich, jak i współlokatorki.
Nie dość, że sam w końcu pokochał Sarę, to potrzebował jej miłości, tego ciepła
pochodzącego od innej osoby, którego ostatnio zabrakło w jego życiu. Alicja nie
żyła, a ich syn odwrócił się od niego. I za co? Za to, że chciał go chronić i
dać mu szansę na zwykłe życie? Oczywiście Wiktor rozumiał, że Artur potrzebował
czasu, by wszystko ułożyć sobie w głowie, ale on… Chciał doświadczyć czułości
teraz, zaraz. Domagało się tego całe jego ciało, cała dusza. Mężczyzna
delikatnie odchylił głowę. Wiedział, że po ostatnim wyskoku Sary w szpitalu to
on będzie musiał zrobić pierwszy krok. Wyraz jego twarzy zmienił się. Teraz
pewien siebie i swoich racji wpatrywał się w oczy dziewczyny, zanurzał się w
jej głębokim spojrzeniu. Przez chwilę odwlekał to, co chciał zrobić, ale w
końcu ją pocałował. I czuł się z tym dobrze. Po raz pierwszy od kilku tygodni
poczuł się naprawdę dobrze. Nie miał wyrzutów sumienia, nie robił nic złego, a
jeśli inni tak uważali… To był to tylko i wyłącznie ich problem. Wystarczająco
długo postępował tak, jak „powinien”, to jest stosownie do sytuacji. Miał już
tego dość. Kochał Sarę i wiedział, że ona darzy go równie mocnym uczuciem.
Obejmował ją, delektował się jej zapachem, cieszył się z każdej sekundy, jaką w
tej chwili z nią dzielił. Zaczął rozpinać guziki koszuli kobiety. Robił to dość
niezdarnie, co nie uszło uwadze Sary. Wiktor od dawna nie współżył z kobietą.
Alicja trafiła do szpitala kilka miesięcy temu.
-
Jesteś pewien, że tego chcesz? - zapytała Sara, przytrzymując rękę mężczyzny.
Nic nie odpowiedział, po prostu pocałował dziewczynę, która dopiero w tym
momencie naprawdę odetchnęła. Już nie musiała mieć wyrzutów sumienia. Nie
uwiodła Wiktora, to była wyłącznie jego decyzja. Zamknęła oczy i odwzajemniła
pocałunek. Również ona po dość długim okresie czasu poczuła się naprawdę
kochana.
a to zaskok :D nie wiem co Ty masz w głowie, że sobie od tak wymyślasz że do mężczyzny pisze nieżyjąca już żona.. co prawda znam kilka kolejnych fragmentów, ale końcówka i tak jest pod wieeeeelkim znakiem zapytania :D
OdpowiedzUsuńmoże TU WRESZCIE sie doczekam na koncówke Braci w mniejszych odstepach czasowych niz 3-4 miesiące :D
pozdrawiam
nie wykluczone ;)
Usuńale skoro fragmenty znasz, to nie powinien cię tak dziwić mail od żony Wiktora :P